Etykiety

wtorek, 21 grudnia 2010

Idą święta...

...jakie będą?. Tego nie wie nikt. Mam tylko jedno życzenie. Zdrowia chcę dla nas wszystkich. I jeszcze sił dużo. I przyjaznych twarzy wokół. To więcej niż jedno chyba...ale cóż:), tego mi teraz trzeba.
Jasiek ma pięć zębów, dwa dni temu w końcu zakumał jak samemu usiąść, super sobie radzi:). Całuski daje mamuni z przytupem, czyli ugryzie na końcu solidnie...kocham go do szaleństwa, choć czasami cierpliwości brak i dyszę w otwartym oknie i liczę do 10.

Byli teściowie i wyszło na to, że niewdzięczna ze mnie sucz...ich synuś taki bidny, tak ciężko pracuje, A WIECZORAMI (tymi kiedy jest) JESZCZE KĄPIE SYNKA, CZY JA SAMA NIE MOGĘ TEGO ROBIĆ? itp. starałam się coś z tego zrozumieć, broniłam swoich racji i siebie, a na końcu poryczałam się jak bóbr...teść, bo to on na mnie rył, odpuścił. I niech nigdy więcej nie próbuje mi się wpitalać, bo to, że on leciał se w kulki i miał w dupie, nie znaczy, że jego syn, a mój-jeszcze-monż będzie robić tak samo. I albo oboje nad związkiem popracujemy, albo każdy se pójdzie w inna stronę, bo "dla dziecka" siedzieć razem i się żryć to nie ma sensu, TATO. No i po co było zaczynać ze mną o tej kąpieli?. Ech. No dobra, miało być o świętach...
WSZYSTKIM ŻYCZYMY Z JASIEM CZARODZIEJSKICH ŚWIĄT, NIECH SPEŁNIĄ SIĘ WSZYSTKIE WASZE MARZENIA, MORZA RADOŚCI ORAZ MIŁOŚCI:)
do sklikania:)

czwartek, 9 grudnia 2010

Zastanawiam się...

...czy kiedyś jeszcze będę szczęśliwa...jako kobieta?. Ja, jako ja?. Nie matka, nie żona, bez tych etykietek?. Póki co wszystkie uczucia przelewam w wiadomym kierunku, choć wiem, że to nie do końca zdrowe, ale jedyne na-ten-czas, cudowne, szczere i bezgraniczne...ale co będzie dalej?. Takie pytanie mnie dopadło i dopada coraz częściej...hm...pewnie czas pokaże...

sobota, 4 grudnia 2010

Jaśku, Jaśku...


...takiś już duży...mama kupiła Ci ten sweterek "aniołek" rok temu...na święta...i położyła pod choinkę...wiedziała, że będziesz miał ciemne oczka:), że ta kawa z mlekiem będzie Ci pasować. Rok temu o tej porze, jej brzuszek był całkiem, całkiem duży...pamiętasz jak do Ciebie mówiła, cały czas nawijała, łapkę trzymała na Twojej główce, a Ty odstukiwałeś i prężyłeś się jak strunka...Naszło Twoją Mamę dzisiaj...wzruszenie łapie za gardło, ten sweterek taki wygłaskany, a teraz na Tobie...mały sweterek, a tyle wspomnień...

czwartek, 2 grudnia 2010

Cisza...

...dzień się kończy, zaraz zalegnę w wyrku...Korzecki znowu poza domem...i tak sobie pomyślałam, że teraz, dzisiaj, jest tak jak KIEDYŚ. On poza domem, jest wieczór, mieszkanko posprzątane, cynamonowa świeczka dodaje blasku i zapachu, takiego świątecznego, przytulnego. Ja jestem wyciszona i spokojna, śpiąco-mrucząca...i tutaj KIEDYŚ ustępuje miejsca DZISIAJ, bo za ścianą śpi małe stworzonko, na boczku:), słodko posapując...a ja już nigdy nie będę sama...ta świadomość przepełnia mnie szczęściem. Kocham całą sobą i jestem kochana... i nic więcej się nie liczy.
Dobranoc:)