Etykiety

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

No i już...

...nowe miejsce mam:). Postanowiłam zabrać zabawki z onetu, powodów trochę jest: polecanie, poddawanie do dyskusji, bądź trolle. Blog to dla mnie rodzaj "rzucania talerzem o podłogę", teraz, o ironio częściej niż kiedy starałam się mniej lub bardziej intensywnie o Jasia. Bo to jest tak. Jestem szczęśliwa, spełniona jako matka, nie wyobrażam sobie życia bez synka i nie wiem jak mogłam bez tej mordki żyć. Jest całym moim światem-dosłownie. Bo teraz życie toczy się tylko wokół niego. I ja wiem doskonale, że to jest taki etap, że to, że nie mam czasu czasami zjeść lub się umyć jak człowiek to norma, nie mówiąc już o spaniu. do tego ważę 10 kg więcej, czoło kończy mi się na czubku głowy i generalnie nie wyglądam najlepiej. Samo życie z niemowlakiem. Samo życie poporodowe. Ja to wszystko biere na klatę. Ale to, że mój monż wystawił mnie letko do wiatru-niet!. Zostałam zdegradowana tylko do roli mamy Jasia, kobietą, zoną, nie wspominając o kochance przestałam być. Nie czuję się. Okej. Można wszystko zwalić na permanentne zmęczenie. Ale do cholery i kurwy nędzy, chyba nawet w locie można tego wiechcia, matkę przytulić, dać jej buzi, objąć...można darować se "sprawy" zawodowe i nie podlewać ich piwskiem, kiedy zona siedzi cały boży dzień z dzieciem w domu bez zakupów obiecanych i jedzenia. I co z tego, że to pierwsza wtopa od urodzenia Jasia?. Takich wtop w ogóle nie powinno być!. Nie tak się umawialiśmy. Tym bardziej, że nie mamy tu nikogo. Jesteśmy zdani tylko sami na siebie i tak musimy sobie radzić i wspierać się, a nie walić w... i proszę może się pan panie Korzecki pakować (pokazowo jak cholera), straszyć rozwodem, mam to już w dupie. Był czas, że latałam po chacie i prosiłam i godziłam się na to i owo. Teraz stop. No way!. Ja rozumiem, że czasy beztroski się skończyły, jeśli pan nie, to sorry.
Zmęczona więc jestem, zmęczona ciągłymi sprzeczkami kiedy Jasio śpi, czuję się cholernie niedoceniona i olana, a przecież robię co mogę, dbam o dziecko, o dom, żeby się nie zawalił i o milion rożnych rzeczy. Nie tak miało być, nie tak sobie opowiadaliśmy. To nie jest TA bajka, nie wspominając już, że samą bajką posiadanie dziecia nie jest. NIE JEST. Bo jak napisała Agnes, można mieć po "kokardy". Można mieć dość. Co nie znaczy, że tego małego bączka nie kocha się nad życie, nade wszystko. Za nim i dla niego pójdę na koniec świata, albo jeszcze dalej. Więc droga Iwi z onetu, może tu nie trafisz, ale wiedz, że beretem to ty masz coś nie tak. Ja się już nauczyłam na własnej skórze, że nikogo pochopnie się nie ocenia i nie rzyga w niego jadem. Bo to wraca jak bumerang i boleśnie kopie w dupsko.
Ufff...jakoś mi lepiej. Jak w nowym mieszkanku. Postanowiłam nie znikać jednak, tylko wypluwać się tutaj. Nie mam jak jebnąć talerzem o podłogę, nie mam jak się wyszumieć, a wygodniej jest mi pisać niż drzeć się w ręcznik w łazience. Witajcie więc w mym nowym świecie. Szczerym do bólu. Usiądźcie na kartonach, bo jeszcze się urządzam i napijcie się ze mną kawy.
Myszak

16 komentarzy:

  1. Siedzę, wygodnie, nic w dupkę nie ciśnie:-)) Kawkę poproszę i jeśli nie masz nic naprzeciwko to kieliszeczek winka do tego;-) Smutno mi i czuję się jakby to mnie Korzecki zawiódł:-( Buziaczki Kochana:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Winko bardzo proszę:) czerwone?, włoskie?. Napij się ze mną...będzie mi jakoś takoś lżej:). Całusy.

    OdpowiedzUsuń
  3. No, witojcie Myszaki! ;-)
    Fajnie tu u Was (co za szablon!!) i chociaż troszkę smutno (na razie!) to masz we mnie wierną czytelniczkę, podpórkę, a jak trzeba to i rękaw do wypłakania. Chciałam napisać, że masz też we mnie stałego gościa, ale jakoś czuję się bardziej swojsko niż gość ;-) Bezczelna, wiem.
    Pisz, Myszaku, tak jak czujesz. Możesz liczyć na akceptację i życzliwość.
    buziaki
    pees - ja też poproszę winka ;-) Może być czerwone półwytrawne.
    pa
    Fjona

    OdpowiedzUsuń
  4. :))) Ty nie bezczelna, to szczera prawda:). Mam włoskie, jakieś MASI dobre nawet:). A szablon jakiś nie wiem, nie wyznaje się ja jeszcze na blogspocie hihihihi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Myszaku, ja na razie niezaawansowana w komentarzach a więc i w bezczelności;) ale podglądaczką Twojego pisania jestem od dość dawna. Nowy wymiar zyskało ono ostatnio, o czym
    Ci już mówiłam. Dzięki za zaufanie i otwarcie mi drzwi do nowego miejsca w blogowym świecie. I mimo, że teraz najwyraźniej okres "połowy szklanki pustej" to i ta pełna połowa przecież jest, śmieje się bezzębnym póki co uśmiechem:) Ważne jest dla mnie bywanie u Ciebie, bo daje mi perspektywę - wiem, że nie ześwirowałam jeszcze do reszty, czując się "samotnie we dwoje" w swoich "dzieciowych" choć bezdzietnych peregrynacjach... Głowa do góry! Damy radę:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj, witaj:). Fajnie, że jesteś:). Razem raźniej. Cieszę się ogromnie, że moja pisanina daje Ci "perspektywę", możne i uśmiech na twarzy, choć nie zawsze jest wesoło, ale takie życie. Ja wierzę, że już niedługo będziemy sobie gadać o bezzębnych uśmiechach i innych psotach:). Całusy. A teraz siadaj i pij winko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Myszaczku
    Bardzo dziękuję za zaufanie i dostęp :))) Przyrzekam , że jak zawsze będę cichutko podgladała :)))
    Chyba z podobnych powodów kiedys uciekłam z onetu... Ta pani o której wspomniałaś jest co najmniej ....dziwna ? A pies z nią...!
    Cieplutko pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Niczyja Ty cichutka:), jak skrobniesz i się odezwiesz będzie mi bardzo miło:), dziękuję za mejla i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Kochana, cieszę się, że nie odeszłaś na zawsze, ze to tylko przenosiny. Będę tu bywać systematycznie jak bywałam tam i może nie zawsze skomentuję, ale wiedz, ze jestem. A teraz dawaj tego wina. Najbardziej lubię włoskie ;)))Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam Panią, trafiłam tu przez przypadek, nie prowadzę swojego bloga, ale doskonale wiem przez co Pani przechodzi, gdyż znalazłam się w tej chwili w takiej samej sytuacji. Również jestem mamą, a mój Jaś ma 1,5 miesiąca. Życzę Pani, jak i sobie, dużo siły i wiary w lepsze jutro! Ten kto nie jest mamą, nigdy nie zrozumie jak można kochać tego małego człowieka. Serdecznie pozdrawiam! M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Elso:) ja toże lubie włoskie, mniam, mniam:) niechaj bedzie MASI całkiem całkiem:). Pozdrowionka:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam mamę Jasia:), mój Jaśko zaraz skończy 5 miesięcy, mały rozrabiaka:). Ja również życzę dużo energii i zdrówka, bo te Jaśki już tak mają, że mamy ganiają:), pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  13. no wiec i ja glosno mowie - JESTEM :-)
    pozdrawiam i przylaczam sie do wspolnego picia :-)
    wznosze toast za wszystkie mamy z czolami ,pupami,zmeczeniami,mezami,ochotami,mazeniami i slodkimi dziecmi wszystkimi!
    pa

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuje bardzo za adres. Początki z dzieckiem są bardzo trudne. Ja miałam wiele chwil zwątpienia, ale teraz gdy córka ma już 1,5 roku jest już dużo łatwiej. Bardzo ważne jest wsparcie innych, więc jeżeli na razie nie w domu mam nadzieję, że tutaj takie otrzymasz:)

    OdpowiedzUsuń
  15. witaj Aniu:) bardzo miło było wznieść taki toast:) i Cię gościć, o poranku więc raz jeszcze, wszystkiego nam NAJ, no i miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jolu, tak, początki są bardzo trudne, wierzyć w to nie chciałam, ale taka jest prawda. Dziękuje za miłe słowa...gdzieś wsparcia trzeba szukać, a chyba nikt tak nie zrozumie młodej mamy jak druga mama:), pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń